sobota, 6 marca 2021

Małe imbryczki z glinki Yixing

Widzieliśmy je online, widzimy je czasem w centrach handlowych - te skromne gliniane czajniczki, które wyglądają na zbyt małe, aby ich użyć. Skąd się wzięły i do czego służą?

Czajniczek Yixing nie jest zabawką ani miniaturą. To pełnowartościowy instrument do parzenia najlepszej herbaty na świecie. Mały dzbanek o pojemności 4 uncji wystarcza na sześć osób. Zasadą tego rozmiaru jest to, że wyborna herbata najlepiej smakuje, gdy jest parzona kilka razy, a nie tylko raz. Jeśli wezmie się 7g liści potrzebnych do zaparzenia na dwa lub trzy duże kubki herbaty i wrzuci się je do małego dzbanka, można je parzyć 10 lub nawet 20 razy. Każde parzenie daje wyraźnie inny smak. Pozwala to degustatorowi doświadczyć w czasie wszystkich etapów profilu smakowego herbaty. 🙂

Legenda czajniczków z glinki Yixing
Za panowania wielkiego cesarza Ming Zheng De w Nanjing przebywał urzędnik imieniem Huang. Huang był miłą i delikatną duszą. Kochał swoją rodzinę, sztukę, a zwłaszcza herbatę. Jego przyjaciele często zbierali się na pobliskich wzgórzach, aby napić się herbaty, komponować wiersze, a częściej słuchać Qin. Huang był malarzem-amatorem, lepszym w kaligrafii, ale, jak mówili wszyscy jego przyjaciele, najbardziej, ze wszystkich ich znajomych, uzdolnionym w parzeniu herbaty. Miał nie tylko ogromną wiedzę na temat herbaty, historii herbaty, przetwarzania jej i tradycji, ale miał też bardzo wrażliwe podniebienie. Huang był w stanie powiedzieć, jaką herbatę pili, jakiej jest jakości, a czasem nawet z jakiej wody źródlanej. Ale Huang był prostym, szczęśliwym człowiekiem, który cieszył się pokojem i dobrobytem Imperium Ming, nigdy nie szczycąc się żadną wiedzą i nie wyrażał swojej opinii w żaden inny niż w najskromniejszy sposób. Innymi słowy, był prawdziwym Chajinem.

Huang miał służącego o imieniu Chun, który służył mu od czasu, gdy był młodym mężczyzną. Dorastali razem, byli bardziej przyjaciółmi niż sługą i panem. W rzeczywistości ojciec Chuna służył również ojcu Huanga. Żaden z nich nie był zazdrosny o drugiego, więc w rzeczywistości bardzo przypominali braci. Huang traktował Chuna jak rodzinę, w wyniku czego Chun zrobiłby wszystko dla swojego pana, traktując służbę u niego jako święty obowiązek.

Co dwa miesiące Huang podróżował na rutynowe ankiety w ramach swojej pracy jako komisarz. Oczywiście zabrałby swojego służącego ze sobą. Ale ilekroć podróżowali do Yixing w Jiangsu, Huang zatrzymywał się tam ze swoją wybranką, więc Chun mógł spędzić tam krótkie wakacje. Chun był pobożnym buddystą i uwielbiał spędzać trzy lub cztery dni wolnego czasu na siedzeniu w odosobnieniu i medytacjach w miejscowym klasztorze Golden Sand. Tamtejsi mnisi docenili jego szczere oddanie praktyce i bardzo lubili go gościć co parę miesięcy. Z biegiem czasu, opat Świątyni Złotego Piasku stał się nauczycielem Chuna, dalej prowadząc go do połączenia z drogą Zen.

Podczas rekolekcji mnisi często przygotowywali mu herbatę. Chociaż nie miał dostępu do herbaty tak bardzo, jak jego pan Huang, ani nie wiedział o niej aż tyle, Chun szczerze kochał herbatę. Radość jego pana z parzenia herbaty była mu znana i obaj często ją pili w domu w Nanjing. Był podekscytowany, że herbata była częścią codziennej praktyki mnichów w Golden Sand, tak jak to było w większości klasztorów w tamtych czasach. Ale w jakiś sposób herbata mnichów była lepsza niż jakakolwiek inna, jaką kiedykolwiek pił - jaśniejsza, gładsza i głębsza. To było tak, jakby każdy kielich wnikał głębiej w jego duszę, poruszając w środku i wnosząc nowy zapał do jego praktyki medytacyjnej. Chun po prostu założył, że to uważność mnichów i dbałość o szczegóły, wraz z jego zwiększoną wrażliwością podczas odosobnienia, sprawiły, że herbata wydawała mu się lepsza.

Podczas jednej z wizyt Chun przechadzał się po terenie świątyni i zobaczył mały warsztat, w którym niektórzy mnisi coś wytwarzali. Zajrzał do środka i zobaczył, że ręcznie robią proste, rustykalne czajniki. Patrzył, onieśmielony tym procesem. Zapytał, czy mógłby dotknąć gliny, na co mu pozwolili. Wtedy już wiedział, że będzie musiał poprosić opata o pozwolenie na nauczenie go tradycji robienia czajników. W chwili, gdy ręce Chuna dotknęły grubej brązowej gliny, jego serce "podskoczyło". Kochał to bardziej niż wszystko, co znał wcześniej. Glina przemówiła do niego, otwierając wizje wspaniałych czajniczków, które powstaną. Widział wypełnione dzbankami, rozległe sale chwały i radości rozciągające się aż po horyzont. Herbata i imbryki wypełniły jego świat. Poczuł głęboki i silny związek z całym procesem. Zadzwonił dzwonek przeznaczenia i był tak głośny, że tej nocy nie mógł spać - śniąc o wspaniałej brązowo-fioletowej glinie.

Następnego dnia poprosił opata o pozwolenie na naukę rzemiosła wykonywania czajniczka u mnichów. Jednak w tamtym czasie nie przyjął jeszcze przyrzeczeń, a opat nie był pewien co do jego oddania świątyni. Martwiąc się, że Chun nie uszanuje ich stylu życia, powiedział: „Może później”, ale miał na myśli: „Nie”. Chun miał złamane serce.
Podczas każdej podróży wracał do świątyni i szczerze ćwiczył, studiując, intonując i medytując, ale teraz dodatkowym celem było wywarcie wrażenia na opacie, na tyle, aby mógł nauczyć się garncarstwa od mnichów. Zdał sobie sprawę, że duża część tego, dlaczego herbata jest tak wspaniała w świątyni, ma związek z prostymi, fioletowo-brązowymi garnkami, które robią mnisi. Widział, jak przygotowują herbatę, a nawet próbował wyjąć kilka liści, które mnisi suszyli po zerwaniu z krzewów w świątyni. Kiedy uwarzył je przy użyciu ceramiki swojego pana, herbata nie była tak jasna. Magiczne, fioletowe dzbanki nabierały jeszcze większego blasku w wyniku zdumiewającego sposobu, w jaki zmieniły herbatę. Próbował opisać to Huangowi, ale Huang tylko się uśmiechał, zajęty innymi sprawami.

Po mniej więcej roku serce Chuna płonęło dalej z chęci zrobienia imbryka takiego jak potrafią zrobić mnisi. Przekonał nawet Huanga, by pozwolił mu pobierać lekcje garncarstwa u lokalnego rzemieślnika w domu w Nanjing. Podobał mu się dotyk gliny i sposób, w jaki używał nogi do kręcenia kołem, robiąc proste, użytkowe słoje (a garncarz był szczęśliwy, że ma ucznia, chociaż uważał za głupie, że Chun był tak entuzjastyczny, aby się uczyć, zwłaszcza dlatego że miał już świetną robotę). Ale żadna z glin nie była taka sama jak magiczna fioletowo-brązowa w Świątyni Złotego Piasku. Czasami mnisi współczuli Chunowi i dawali mu trochę gliny do pracy. Chociaż nie pozwolono im go uczyć, udzielili kilku wskazówek.

W końcu Chun opanował glinę i wyprodukował swój pierwszy imbryk. Przyniósł go opatowi. To właśnie ten imbryk zainspirował starego mnicha do zmiany zdania i zainicjowania Chuna. Widział w garnku serce, oddanie i uważność, co było o wiele lepsze od tego co dotychczas wykonał którykolwiek mnich, jaki kiedykolwiek wykonywali przez pokolenia! Nazwał magiczny dzbanek „Gong Chun”, oferując nie tylko wysłanie go do wypalenia lokalnemu mistrzowi pieca, ale także otwarcie nauk o medytacji, buddyzmie i produkcji czajników przez Chuna. Chun był w niebie. Znalazł swoje powołanie.

Kiedy byliśmy w Yixing, poprosiliśmy Mistrza Zhou, aby zademonstrował wykonanie imbryka Gong Chun. Powiedział, że co roku, po chińskim święcie Qing Ming, wykonuje jeden, aby uhonorować dziedzictwo rzemiosła Yixing, któremu zawdzięcza serce i duszę. Powiedział nam, że robienie garnków Gong Chun jest zabawne, wyjaśniając, że garncarz może bawić się projektami. Uformował garnek tak, jak zwykły, a następnie stworzył skórkę za pomocą ceramicznego narzędzia, orzecha włoskiego i palców, aby zrobić wgłębienia na korpusie naczynia, tworząc naturalną teksturę przypominającą korę. Ponieważ była to tylko demonstracja, stworzył tylko ciało. Potrzebowałby więcej czasu, aby ostrożnie zrobić garnek.

Kiedy wypalono dzbanek Gong Chun, on ofiarował go Huangowi, przypominając mu, że te garnki były nie tylko piękne, ale także miały dziwny i wspaniały wpływ na herbatę. Będąc bardzo wrażliwym na herbatę, Huang natychmiast zauważył, że to, co powiedział Chun, było nie tylko prawdą, ale także czymś nie do opisania. Dzbanek naprawdę sprawiał, że każda posiadana przez niego herbata była lepsza, jaśniejsza i gładsza. Efekt był czymś nadprzyrodzonym. „Gong Chun” stał się nie tylko jego ulubionym dzbankiem, ale jedynym, jakiego kiedykolwiek chciał użyć. Po spróbowaniu z niego herbaty nie mógł już znieść herbaty z innych.

Z biegiem czasu Huang dzielił się herbatą i czajnikiem ze swoimi przyjaciółmi, którzy również zauważyli, o ile lepsze były ich zwykłe herbaty w „Gong Chun”. Wszyscy chcieli własnego, z czego Huang był bardzo dumny i szczęśliwy, zlecił ich wykonanie Chunowi. Chun zaczął coraz częściej podróżować do klasztoru, ucząc się o glinie i tworzeniu lepszych czajników. Bardzo szybko przyćmił swoich nauczycieli i wkrótce uczył wszystkich mnichów, jak ulepszać swoje dzbanki.

Gdy popyt na garnki Chuna wzrósł, Huang ostatecznie zwolnił swojego starego przyjaciela ze służby w gospodarstwie domowym Huang, o ile mógł również kupić od niego dzbanki. Chun został wyświęcony kilka lat później, pomagając poprawić renomę świątyni, ponieważ gdy naczynia mnichów stawały się coraz lepsze, zaczęli finansować klasztor wyłącznie ze sprzedaży czajniczków! Wielokrotnie wśród miłośników herbaty w całym kraju rozeszła się wieść, że najlepsze czajniczki pochodzą od „Mistrza Gong Chuna”, jak go wówczas nazywano. I tak sława czajników Yixing zaczęła się szerzyć. Gdy Ziemia okrążyła Słońce, kunszt czajnika przekroczył bramy Świątyni Złotego Piasku, wypełniając
domy wszystkich garncarzy w Yixing. Wizja Gong Chuna była dokładna, ponieważ w chwili, gdy po raz pierwszy dotknął purpurowej gliny, zobaczył tysiące, tysiące wspaniałych dzbanków, przepełnionych radością pokolenia Chajin ...

Opublikowane oryginalnie na stronie "Porcelanowe historie" Facebooka 4.08.2020 r.
Tłumaczenie Violetta Pastwa
____

W mojej osobistej historii jest niewielki czajniczek z tej glinki, który otrzymałam wiele lat temu w second handzie od znajomej sprzedawczyni. Zapytałam czy może go pokazać, bo stał na parapecie i zwrócił moją uwagę. Podając mi go zaznaczyła, że jest potłuczony i faktycznie, niczym kwiat rozłożył się w jej dłoniach. Nie była pewna, czy go chcę, ale on podobał mi się tak bardzo, że nie miało to znaczenia, że jest stłuczony i brakowało niewielkiego kawałka do naprawy. Został przeze mnie naprawiony moją własną wersją japońskiej sztuki Kintsugi. Czajniczek jest pokazany na ostatnim zdjęciu do postu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Half-dolls

  Post opublikowany na Facebooku 15 lipca 2020 r. Mają różne nazwy - lalki poduszkowe, lalki z herbatą (na imbryk) i lalki kredensowe… i są ...